Językoznawca w wyszukiwarce, czyli o pozycjonowaniu tekstu

Coraz trudniej na świecie o człowieka, który nie korzystałby regularnie z wyszukiwarek internetowych. Obecnie nie do pomyślenia wydaje się, żeby nawet sporadyczny użytkownik internetu nie słyszał o marce Google. Jeśli podjąć się tzw. gry w skojarzenia – powiedzieć „internet”, to pomyśleć „wyszukiwarka”, pomyśleć „wyszukiwarka”… to pomyśleć „Google”. Dochodzi do sytuacji, w której korzystamy z niej podświadomie!

Kolejne w tym roku spotkanie zupełnie świadomie poświęciliśmy zagadnieniu pozycjonowania tekstów w wyszukiwarkach internetowych. Liczbę mnogą – „wyszukiwarki” – zamienimy jednak od razu na pojedynczą, gdyż jak się dowiedzieliśmy, aż 97% użytkowników wpisuje zapytania do Google’a. Jak się zaraz okaże – nie bez powodu. To na tej wyszukiwarce skupiły się zatem wszystkie nasze marcowe rozważania.

google-code-seo-algorithm3-ss-1920

Naszym gościem była mgr Anna Pilińska z Wydziału Polonistyki UW. Poza prześwietleniem mechanizmów Google’a i wtajemniczeniem słuchaczy w sposoby działania algorytmów wyszukiwarki i wzoru artykułu internetowego, nasza referentka podała też receptę na najlepszy facebookowy post – ale o tym w dalszej części wpisu.

To, co sprawia autorom nowych artykułów największy problem, to zmienność algorytmów wyszukiwarki. Google średnio co trzy miesiące aktualizuje zasady, na jakich teksty walczą o swoją popularność (czy też niezbędną w żargonie copywriterskim „klikalność”). Jedna zasada pozostaje niezmienna – okazuje się, że najlepszy tekst, z największą szansą na wysoką pozycję w naszych wynikach, to po prostu tekst poprawny językowo! Szok. Nikt z uczestników spotkania nie zdawał sobie dotychczas sprawy z dokładności, a nawet językowego puryzmu Google’a. Nie chodzi tu bynajmniej tylko o błędy ortograficzne, czy tzw. literówki, bo krytyce wyszukiwarki podlega również nie tylko składnia, lecz także stylistyka, naturalność i odpowiedniość tekstu do jego tematu. Czy w obliczu takiego, coraz doskonalszego robota, rola językoznawców i redaktorów przestanie być istotna?

Na stronie samej wyszukiwarki przeciętny użytkownik spędza jedynie 5% swojego czasu, prawie 50% zaś na stronach, do których odsyłają nas wskazane przez nią wyniki.1 Co jeszcze (poza stroną redakcyjną) decyduje zarówno o dosłownej, jak i przenośnej wyższości jednych tekstów nad drugimi i dlaczego klikamy w ten link, a nie w inny? Równie istotne okazują się tu nomen omen „słowa kluczowe” (keywords), a są nimi te wyrazy, które najczęściej są wpisywane w wyszukiwarkę przez użytkowników. Jeśli takich popularnych wyrazów użyjemy w naszym artykule kilkakrotnie, to tekst będzie wyświetlał się znacznie wyżej od innych. Niebagatelną rolę odgrywa również sam tytuł, który powinien być krótki, zawierać jedno ze słów kluczowych i oczywiście być poprawny językowo (nad tym nieustannie czuwa „googlebot”2).

Jak zatem wygląda praca autora, którego teksty regularnie pojawiają się na pierwszych miejscach w wynikach wyszukiwań (czyli tzw. SERP-ie3)? Artykuł musi być przede wszystkim zgodny z systemem SEO4. Co to znaczy? Tekst musi spełniać warunki, jakie nakłada nań Google, czyli:

  • Tekst musi zawierać odpowiednią liczbę dobrze rozmieszczonych słów kluczowych

  • Tekst musi być zgodny ze swoim tytułem

  • Tekst powinien mieć dobrze dopasowane do treści nagłówki

  • Tekst powinien zawierać kilka odsyłaczy do innych stron o podobnej tematyce

  • Tekst powinien zawierać link do filmu (najlepiej z „komentarzem eksperckim”).

MKJS1

To jest klucz, który pozwala artykułom regularnie lądować na najwyższych pozycjach w SEO. Autor więc najpierw musi ustalić dla swojego tekstu bazę słów kluczowych, którymi będzie się w nim posługiwał (co ciekawe, najlepiej pozycjonowane są teksty, w których słowa kluczowe są odmienione przez kilka przypadków, oczywiście tylko poprawnie). W poszukiwaniu takich słów warto sięgnąć do specjalnych programów, tzw. plenerów, które za odpowiednią opłatą, wskażą nam, jakie słowa w ostatnim czasie są najbardziej pożądane przez użytkowników i niejako na ich podstawie pisze się właściwy tekst.

Głównymi zasadami zatem wydają się: poprawność tekstu, zgodność z tematem i przede wszystkim zgodność ze wspomnianymi systemami Google’a, które pozycjonują teksty. Nie należy jednak zapominać o atrakcyjności każdego internetowego wpisu. Są nawet całkiem konkretnie określone reguły posta na Facebooku, który – jak wynika ze statystyk – zdobywają znacznie więcej lajków od innych, nawet jeśli nie są sponsorowane. Posty publikowane na portalach społecznościowych powinny być bardzo emocjonalne. Taki wpis będzie bardziej popularny, jeśli zastosujemy w nim wiele wykrzyknień, dołączymy do niego zdjęcie, oznaczymy na nim trzy osoby, zaopatrzymy go w kilka pozytywnych emotikonów i odeślemy do jakiegoś innego posta albo innej strony internetowej. Z kolei na popularności straci post, który będzie odsyłał do filmu na YouTube’ie (takich przecież jest mnóstwo).

Każda strona czy też wyszukiwarka internetowa działa na swoich zasadach i jeśli zależy nam na wysokiej pozycji w wynikach, to nie ma innej możliwości, niż pokorne dostosowanie się do reguł ich gry. Na szczęście reguły, które stawia przed użytkownikami Google, nie wpływają negatywnie ani na informatywność wyszukiwarki, ani na rzetelność artykułów, do których odsyła. Zasady pozycjonowania, choć są skomplikowane, muszą działać kompleksowo. Wszystko po to, aby użytkownik otrzymał takie wyniki, jakich w danej chwili oczekuje.


[1] SERP – (ang. Search Engine Results Page) strona rezultatów wyszukiwania. Taka strona generowana jest za każdym razem, kiedy wpisujemy w wyszkiwarkę jakieś hasło.

[2] SEO – (ang. Search Engine Optimization) optymalizacja tekstu pod kątem wyszukiwarek internetowych. Tekst zgodny z tym systemem będzie pozycjonowany znacznie wyżej od innych, niezgodnych z tym systemem).

[3] Statystyki dotyczą całkowitego czasu spędzanego w internecie. Pozostały czas statystyczny użytkownik spędza na przeglądaniu stron mediów społecznościowych oraz sklepów internetowych.

[4] Googlebot sprawdza każdą stronę internetową nawet do kilkunastu razy dziennie, głównie po to, by w tekście zaakceptowanym przez Google i spozycjonowanym wysoko nie pozolić autorowi na wprowadzenie zmian. Artykuł, w którym zostały przeprowadzone zmiany (np. by wykorzystać popularność tekstu do przemycenia w nim innych treści niż pierwotne) są automatycznie degradowane do bardzo niskiej pozycji.


Zamieszczona w tekście grafika pochodzi ze strony searchengineland.com.