Jak rozpoznać manipulację językową?

Kopia MANIPULACJA W JĘZYKUW piątek, 22 listopada 2019 roku odbyło się drugie spotkanie Międzywydziałowego Koła Językoznawstwa Synchronicznego w tym roku akademickim. Gościliśmy panią prof. Elżbietę Wierzbicką-Piotrowską, która wygłosiła wykład i przeprowadziła krótkie warsztaty dla licznie zgromadzonych w sali słuchaczy.

By właściwie określić miejsce manipulacji pośród różnych technik perswazyjnych, prof. Wierzbicka-Piotrowska przywołała podział Mirosława Korolki. Wyodrębnił on trzy typy działań perswazyjnych:

  1. przekonywanie (nadawca chce przekazać ważny w swoim mniemaniu komunikat, do którego jest przekonany. Z taką sytuacją mamy do czynienia w nauce),
  2. nakłanianie (nadawca skłania odbiorców do przyjęcia tezy, do której sam nie jest do końca przekonany. Z nakłanianiem zetkniemy się w reklamach, propagandzie i dydaktyce),
  3. pobudzanie (ani nadawca, ani odbiorca nie są przekonani do danej tezy. Ten typ perswazji można dostrzec w akcjach politycznych i społecznych).

Z pewnością zaskoczeniem dla wielu było umieszczenie przez badacza dydaktyki razem z reklamą i propagandą. Nauczyciele niekoniecznie muszą być jednak przekonani co do konieczności nauczania określonych kwestii – ich zadaniem jest przygotowanie uczniów według wytycznych podstawy programowej. Widać to na przykład w tytułach wypracowań: „Mój najpiękniejszy dzień w życiu” bądź „Wokulski bohaterem pozytywnym”, a także w nazwach epok literackich (dodatnio nacechowane słowa oświecenie, renesans i pozytywizm, negatywnie – średniowiecze).

W praktyce trudno o taką dziedzinę życia, w której nie spotkamy się z manipulacją. Z czego wynika ta powszechność? Być może z samej istoty języka. W końcu Karl Popper zwrócił uwagę na to, że język jest przede wszystkim systemem argumentacyjnym nieodzwierciedlającym obiektywnie rzeczywistości. Każde słowo czy zdanie stanowi już więc komunikat naznaczony określonym punktem widzenia.

 

Jak definiuje się manipulację?

Jeszcze nie tak dawno w Słowniku języka polskiego pod red. Witolda Doroszewskiego manipulację definiowano jako czynność stricte fizyczną: „czynność wykonywana ręcznie, zwłaszcza czynność precyzyjna, wymagająca zręczności i umiejętności”. Manipulować można było więc zarówno zamkiem, jak i wagą.

Wielki słownik języka polskiego pod redakcją Piotra Żmigrodzkiego rozróżnia przede wszystkim dwa rodzaje manipulacji: faktami i ludźmi. Pierwotne znaczenie odnoszące się do działań manualnych zostało podane jako trzecie, co pokazuje, że nastąpiło znaczące przesunięcie semantyczne.

A co ze związkiem manipulacji z językiem? Na to, że odbywa się ona w materiale właśnie językowym, zwróciła uwagę Urszula Żydek-Bednarczuk[1]. Zauważyła również, że efekt manipulacji jest niekorzystny dla odbiorcy. To spostrzeżenie warto przemyśleć. W końcu jeśli ktoś zachęca nas za pomocą różnych środków językowych do zakupu określonej rzeczy, to czy zawsze wiąże się to z naszą stratą?

Jerzy Bralczyk[2] zaś w swojej definicji manipulacji podkreślił nierównorzędność nadawcy i odbiorcy – ten pierwszy według badacza ma zawsze przewagę. Od wyjaśnień oceniających tę czynność z punktu widzenia etyki odcina się Marek Tokarz[3]. Uznał po prostu manipulację za chwyty komunikacyjne, w których stosuje się bodźce obliczone na reakcje nie całkiem świadome (lub całkowicie nieświadome).

Wśród cech manipulacji i okoliczności jej sprzyjających można zatem wyróżnić:

  1. działanie językowe będące częścią aktu komunikacji,
  2. działanie nieuczciwe,
  3. nierówność uczestników aktu mowy,
  4. instrumentalne traktowanie odbiorcy,
  5. symboliczność języka, a nie jego mimetyczność względem rzeczywistości.

 

Manipulacja – środki językowe i zasady perswazji

Prof. Wierzbicka-Piotrowska szczegółowo omówiła także środki językowe charakterystyczne dla manipulacji:

  • słownictwo nacechowane pozytywnie lub negatywnie,
  • zaimki my, nasz i lm. czasowników,
  • zaimki upowszechniające (np. każdy, wszyscy)
  • zdania z wbudowaną tezą,
  • pytanie retoryczne,
  • wypowiedzenia tak zbudowane, że nie da się im zaprzeczyć (np. Chyba pan nie zaprzeczy, że…)
  • komplementy pod adresem odbiorcy,
  • stosowanie sylogizmów niepoprawnie zbudowanych (przykład sylogizmu poprawnie zbudowanego: jeżeli każdy prostokąt jest czworokątem, a każdy kwadrat jest prostokątem, to każdy kwadrat jest czworokątem),
  • wykorzystywanie stereotypów językowych,
  • używanie słów w znaczeniu niezgodnym z kontekstem.

 

Jeśli chodzi zaś o zasady perswazji, związane przecież silnie z manipulacją, to zaliczają się do nich:

  • zasada sympatii (jeśli ktoś odwołuje się do czegoś, co lubimy, to łatwiej nam ulec jego wpływowi),
  • zasada społecznego dowodu słuszności (jeśli wszyscy coś robią albo mają określony pogląd, to jest to słuszne),
  • zasada autorytetu (odwołanie się do powszechnie aprobowanych wzorów),
  • zasada konsekwencji (jeśli ktoś powie zdanie X, a później mu zaprzeczy, to traci wiarygodność),
  • zasada wzajemności (wykorzystywana w kampaniach reklamowych – zobligowanie do odwzajemnienia),
  • zasada limitu (np. wskazywanie na ograniczenie czasowe promocji),
  • zasada spełnionych oczekiwań (odczytywanie oczekiwań odbiorców i kształtowanie według nich wypowiedzi).

Title

Po dokładnym przedstawieniu tego zjawiska prof. Wierzbicka-Piotrowska przeprowadziła krótkie warsztaty z rozpoznawania elementów manipulacji. Osobom, które nie mogły pojawić się na spotkaniu, polecamy artykuł Teresy Hołówki[4]. Znajdują się tam przykłady analizowanych przez nas zdań wraz z ich omówieniem.


[1] Por. U. Żydek-Bednarczuk, Zmiany w zachowaniach komunikacyjnych a problem strategii i manipulacji [w:] P. Krzyżanowski, P. Nowak (red.), Manipulacja w języku, Lublin 2004.

[2] Por. J. Bralczyk, Manipulacja językowa [w:] Z. Bajer, E. Chudziński (red.), Dziennikarstwo i świat mediów, Kraków 2000, s. 244–250.

[3] Por. M. Tokarz, Argumentacja, perswazja, manipulacja, Gdańsk 2006.

[4] T. Hołówka, O logikę usługową i rewizję jej programu, „Edukacja Filozoficzna” 1988, vol. 5.

Reklama

Dzień Otwarty UW

Udział naszego koła na Dniu Otwartym UW staje się już tradycją. Podczas tegorocznej edycji (27.04) nasi przedstawiciele – wraz z innymi polonistycznymi kołami naukowymi – zachęcali licealistów do studiowania na Uniwersytecie (a zwłaszcza na Wydziale Polonistyki). Specjalną formą zachęty były językoznawcze zadania, za których rozwiązanie przyznawaliśmy nagrody!

59491562_675208036262440_6531526950811336704_n
fot. Klaudia Abucewicz
59684279_2354753228103935_5419761360433053696_n
W Dniu Otwartym brało udział także zaprzyjaźnione Koło Naukowe Języka Migowego i Kultury Głuchych UW (fot. Gabrysia Gawrońska)

WP_20190508_11_27_03_Pro

W poszukiwaniu siódmej funkcji języka – część 2

Czy siódma funkcja języka pozwala manipulować ludźmi, zdobyć władzę i kontrolować innych? Laurent Binet, poszukując odpowiedzi na to pytanie, wplata do swojej opowieści prawdziwe wydarzenie z najnowszej historii Francji – prezydencką debatę z 1981 roku.

Uwaga! Pierwszą część relacji ze spotkania poświęconego książce „Siódma funkcja języka” można znaleźć tutaj.

Bohaterowie powieści, z początku nastawieni raczej sceptycznie, z czasem nie tylko zyskują pewność co do istnienia siódmej funkcji języka, lecz także zaczynają podejrzewać, że może ona być pragnieniem wielu ludzi, również tych mających niecne zamiary. Ostatecznym dowodem na skuteczne (a zarazem niebezpieczne) działanie tej funkcji staje się debata między urzędującym prezydentem Valérym Giscardem d’Estaing a jego kontrkandydatem François Mitterrandem. Mitterrand od początku przywiązuje dużą wagę do słów i wyłapuje te fragmenty wypowiedzi Giscarda, które uważa za nietrafne, a następnie w odpowiednim momencie przypomina o nich po to, aby ośmieszyć przeciwnika (kwestia „człowieka z przeszłości”). Kandydat socjalistyczny stawia sobie za cel demaskowanie wszelkiej poprawności politycznej, pozwalającej na unikanie słów niewygodnych i zastępowanie ich eufemizmami, dlatego ostro krytykuje obecnego prezydenta za mówienie o „poszukujących pracy”, zamiast o „bezrobotnych” („Znam dobrze rozróżnienie semantyczne pozwalające uniknąć słów, które parzą język”).

giscard mitterand
Valéry Giscard d’Estaing (z lewej) i François Mitterrand w debacie telewizyjnej przed drugą turą wyborów prezydenckich, 9 maja 1981 roku

Mitterrand doskonale opanował też umiejętność użycia różnych zabiegów retorycznych, na przykład trybu warunkowego („Na jakiej podstawie mam sądzić, że przez nadchodzące siedem lat robiłby pan co innego, niż przez siedem minionych?”). Potrafi również świetnie budować napięcie w swoich wypowiedziach i przykuć uwagę odbiorcy za pomocą pytań, na które po stosownej pauzie sam udziela odpowiedzi. W pewnym momencie Simon Herzog odkrywa, że w wypowiedziach kandydata na prezydenta jest coś samosprawdzającego się i przez to – performatywnego. W miarę trwania debaty Mitterand mówi coraz szybciej, staje się coraz bardziej zaczepny, a przy tym – precyzyjny i wymowny. Formułując zarzuty wobec Giscarda, odwołuje się do emocji publiczności. Każda wypowiedź Mitterranda ma w zasadzie drugie dno: zwraca się on do swojego przeciwnika politycznego, a zarazem do wszystkich, którzy go nie cierpią („A jeśli pan wyobraża sobie, jaki będzie od najbliższego poniedziałku stan ducha Francji, jej niesamowita wola zmiany, to znaczy, że nie rozumie pan nic z tego, co się dzieje w tym kraju”).

Z czasem staje się jasne, że przez cały okres trwania debaty Mitterrand manipuluje Giscardem. Posługuje się prostym schematem (robotnik = komunista) i w ten sposób sprowadza każdą antykomunistyczną wypowiedź prezydenta do ataku na tę liczną grupę społeczną, a przy okazji prezentuje siebie jako tego, który najlepiej rozumie ciężką robotniczą dolę („Służą do tego, by produkować, pracują, płacą podatki, służą do tego, by umierać na wojnach, służą do wszystkiego”). Bez wątpienia Giscard daje się w końcu złapać w pułapkę misternie zastawioną przez Mitterranda – kandydatowi socjalistycznemu udaje się doprowadzić do sytuacji, w której prezydentem nikt się nie przejmuje, ani nikt go nie słucha. Bayard i Herzog są przekonani, że to właśnie Mitterrand zdobył siódmą funkcję języka i wykorzystał ją w sposób bezkompromisowy po to, by zwyciężyć w wyborach.

Analiza dwóch fragmentów pozwala na wyciągniecie podobnych, niekoniecznie odkrywczych, choć zawsze aktualnych wniosków: zgodnie z wymową utworu prawdziwą władza to język, a ten kto potrafi zapanować nad językiem, może zapanować również nad innymi ludźmi.


Wszystkie cytaty pochodzą z książki: L. Binet, Siódma funkcja języka, tłum. W. Dłuski, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2018.
Zdjęcie z debaty prezydenckiej Giscard-Mitterand pochodzi ze strony rozgłośni Europe 1. W sieci można znaleźć także zapis wideo całej debaty.
Trzecia i ostatnia część relacji ze spotkania poświęconej siódmej funkcji języka już wkrótce pojawi się na blogu.

W poszukiwaniu siódmej funkcji języka – część 1

Kolejne grudniowe spotkanie poświęciliśmy siódmej funkcji języka – temu, czy w ogóle istnieje, a jeśli tak, to jak możemy ją rozumieć. Nasza dyskusja dotyczyła fragmentów książki Laurenta Bineta Siódma funkcja języka [1].

Zanim podjęliśmy rozważania dotyczące głównego tematu naszego spotkania, uporządkowaliśmy najważniejsze informacje o samej powieści. Fabuła utworu Bineta koncentruje się wokół śmierci Rolanda Barthes’a, francuskiego językoznawcy i twórcy semiologii, który w 1980 roku został potrącony przez ciężarówkę. Szybko okazuje się, że Barthes’owi ukradziono cenny dokument, zawierający teorię siódmej funkcji języka – tajemniczej broni umożliwiającej manipulowanie ludzkimi myślami i działaniami. Czy zatem zdarzenie, początkowo wyglądające na wypadek, było tak naprawdę zaplanowanym morderstwem? A jeśli tak, to czy stoją za nim zazdrośni koledzy po fachu, czy też ktoś, kto pragnie wykorzystać siódmą funkcję języka do celów przestępczych lub propagandowych?

binet
Wydawnictwo Literackie

Sprawą zajmuje się komisarz Jacques Bayard, a jego pomocnikiem zostaje doktorant Simon Herzog. Młody naukowiec staje się przewodnikiem po dziwnym i niezrozumiałym dla policjanta świecie filozofów, krytyków i literatów. Narracja Siódmej funkcji języka biegnie więc dwutorowo: wątek kryminalny przeplata się w niej z niemalże akademickimi wykładami dotyczącymi kwestii semiotycznych i językoznawczych, wygłaszanych przez światowej sławy badaczy (bohaterami książki są między innymi Michel Foucault i Umberto Eco). Z czasem do tej hybrydy gatunkowej i stylistycznej (dyskurs naukowy i mowa potoczna) dodane zostają wątki charakterystyczne dla powieści sensacyjnej i szpiegowskiej (walki wywiadów i mafijne porachunki), a także elementy rozprawy politycznej (opisy brutalnej kampanii wyborczej).

Po wymienieniu się ogólnymi uwagami dotyczącymi powieści, przeszliśmy do głównego tematu spotkania, czyli próby znalezienia odpowiedzi na pytanie, czym właściwie jest siódma funkcja języka. Pierwszym badaczem, który sformułował wstępne teoretyczne rozważania na ten temat był Roman Jakobson – rosyjski językoznawca i jeden z twórców nurtu zwanego strukturalizmem. Jakobson w swojej rozprawie Poetyka w świetle językoznawstwa wyróżnił sześć elementów aktu komunikacji: nadawcę, odbiorcę, kontekst, komunikat, kontakt i kod.

Roman_Jakobson
Roman Jakobson (Wikimedia Commons, licencja CC BY 3.0)

Każdemu z tych składników odpowiada sześć funkcji wypowiedzi językowej, a są to kolejno: funkcja emotywna (służy do wyrażenia stanowiska nadawcy wobec komunikatu), funkcja konatywna (zorientowana na odbiorcę), funkcja poznawcza (wyrażenie sądu o rzeczywistości), funkcja poetycka (reprezentuje język w wymiarze estetycznym – gry z brzmieniem słów, powtórzenia, efekty rytmu), funkcja fatyczna (służy podtrzymaniu kontaktu między nadawcą a odbiorcą) oraz funkcja metajęzykowa (zmierza do sprawdzenia, czy nadawca i odbiorca używają tego samego kodu, za pomocą takich słów jak „rozumiesz?”, „znasz?”).

Na końcu rozprawy Jakobson podaje informację o jeszcze jednej funkcji języka, nazywanej magiczną, istniejącej jakby osobno i nieodpowiadającej żadnemu elementowi procesu komunikacyjnego. Funkcja magiczną rosyjski badacz rozumie jako przemianę nieobecnej albo nieistniejącej trzeciej osoby w odbiorcę komunikatu (na przykład za pomocą formuły „Niech ten jęczmień wyschnie, tfu, tfu, tfu”). Bohaterowie powieści Bineta mają jednak wątpliwości, czy można w tym przypadku mówić o funkcji w pełnym znaczeniu tego słowa, ponieważ tego typu wezwanie magiczne działa skutecznie zazwyczaj tylko w bajkach. Simon Herzog zauważa również, że sam Jakobson wspomina o funkcji magicznej nieco mimochodem, jakby traktował ją nie do końca poważnie.

Inną, choć opartą na pracach Jakobsona, koncepcję dotyczącą siódmej funkcji języka sformułował brytyjski filozof John Austin. Funkcję tę, nazywaną performatywną, potocznie można wyjaśnić za pomocą stwierdzenia: „Kiedy powiedzieć znaczy zrobić”. Jest to zdolność pewnych wypowiedzi do urzeczywistnienia tego, co wypowiadają, przez sam fakt ich wygłoszenia w określonych kulturowo lub prawnie okolicznościach („Uznaję was mężem i żoną” lub „Uważam zebranie za otwarte”). Performatywy nie ograniczają się do stwierdzenia czegoś o świecie, lecz zmierzają również do spowodowania jakiegoś działania, do którego dochodzi tylko dlatego, że ta wypowiedź została sformułowana. Kiedy ktoś zadaje pytanie „Czy wie pan, która jest godzina?” nie oczekuje odpowiedzi „tak” lub „nie”, ale podania konkretnej godziny, zaś wypowiedź „Tu jest gorąco” wyraża tak naprawdę oczekiwanie, że ktoś zaraz otworzy okno.

Funkcja performatywna nie musi być zawężana tylko do wspomnianych przypadków, lecz może w sposób znacznie bardziej ekstensywny przekonać kogokolwiek do zrobienia czegokolwiek w jakiejkolwiek sytuacji. Można odnieść wrażenie, że ten, kto opanował siódmą funkcje języka, mógłby zapanować nad światem: wygrywać wybory, porywać tłumy, wywoływać rewolucje, budować imperia, oszukiwać na masową skalę.

Sposoby wykorzystywania języka do spełniania swoich ambicji można zaobserwować w powieści już podczas wizyty bohaterów w Logos Klubie. Bayard i Herzog są tam świadkami prawdziwego pojedynku na słowa, w trakcie którego dwóch ochotników, zaraz po wylosowaniu tematu (w tym przypadku brzmi on: „pismo kontra oralność”), ma za zadanie bronić przeciwnych stanowisk w dyskusji. Zwycięzca awansuje w klubowej hierarchii, przegrany zaś zostaje zdegradowany i ponosi dotkliwą karę. I nawet jeśli „zwolennik oralności” imponuje bogatą argumentacją, sypie cytatami jak z rękawa, powołuje się na autorytet Sokratesa („pismo tworzy mędrców pozornych, a nie ludzi naprawdę mądrych”) i stosuje obrazowe porównania („pismo to śmierć”), to jednak wystarczy jedno krótkie, lakoniczne, ale bardzo dobitne zdanie wypowiedziane przez „zwolennika pisma” (który słusznie stwierdza, że bez pism Platona nie wiedzielibyśmy nic o Sokratesie) i wykorzystanie przez niego jednego zabiegu retorycznego (sugestywnej pauzy), aby bezdyskusyjnie wygrać pojedynek.

[1] L. Binet, Siódma funkcja języka, tłum. W. Dłuski, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2018. Wszystkie cytaty wykorzystane w tekście pochodzą z tego wydania.

 


 

To jest pierwsza część relacji ze spotkania poświęconemu siódmej funkcji języka – kolejne wkrótce pojawią się na blogu!

Jak opisać obcą planetę?

Jeżeli życie poza Ziemią istnieje, to może być częściowo podobne do naszego, ale dużo prawdopodobniejsze wydaje się, że jest ono zasadniczo odmienne. Człowiek utalentowany plastycznie może je oczywiście narysować i zapewne będzie to sposób dający o niej lepsze wyobrażenie niż językowa charakterystyka. Nie sposób jednak i w tej malarskiej metodzie nie zauważyć wpływu języka. W końcu to, co widzimy po raz pierwszy, siłą rzeczy będziemy starali się odnieść do tego, co znamy, a ten proces w dużej mierze ma charakter językowy, ponieważ nasze doświadczenia zapisują się w pamięci jako splot komunikatów słownych i obrazów.

Swego czasu w internecie niezwykle popularne stało się zdjęcie wykonane przez łazik Curiosity na Marsie. Niektórzy potraktowali je jako dowód na istnienie życia pozaziemskiego, bo dostrzegli na nim tulącego się do marsjańskich skał gigantycznego kraba. Nie ma w takim rozumowaniu niczego dziwnego – jest ono doskonałym zobrazowaniem zjawiska pareidolii, czyli błędu poznawczego polegającego na tym, że zauważa się znane formy w zlepku przypadkowych szczegółów. Przykład innej rzeczy, która może wywołać taki efekt, widać na poniższej fotografii.

plan
Słynna „Marsjańska Twarz” sfotografowana przez sondę Viking 1 w lipcu 1976 roku

Jako żywo ludzka (dość przerażająca) twarz! Z podobnymi problemami muszą się zmierzyć bohaterowie Edenu i Solaris. W pierwszej z tych powieści ludzie lądują na planecie przynajmniej po części przypominającej Ziemię, dlatego wyobrażenie sobie stworzonego przez nich opisu nie powinno nastręczać czytelnikowi specjalnych trudności. Kłopot tkwi gdzie indziej. Weźmy przykład sceny rozgrywającej się zaraz po wydostaniu się kosmonautów ze statku. Jeden z nich, patrząc na zauważony obiekt, nazywa go pająkiem. Inni przyjmują tę interpretację i nagle w postrzeganym przedmiocie/zwierzęciu rozpoznają części pajęczego ciała. Dzieje się tak do momentu, w którym kolejny członek załogi nazywa tego pająka rośliną. Interpretacja przebiega podobnie jak w pierwszym wypadku – ludzie zaczynają zauważać w tym zwierzęciu elementy kojarzone z roślinami, choć nadal w tym opisie pojawiają się wyrazy wchodzące w skład przestrzeni pojęciowej PAJĄK.

Wnioski płynące z tej analizy można przedstawić w dwóch punktach. Po pierwsze, różnica w oglądzie przedmiotu wynikła prawdopodobnie ze zwrócenia uwagi na jego dwie odmienne cechy. Pierwszy bohater skupił się na kształcie, który skojarzył mu się z pająkiem, a druga postać rozpatrywała głównie sposób przemieszczania się – badany obiekt się nie poruszał, nie mógł więc być pająkiem, a stąd już niedaleko do dostrzeżenia w nim rośliny.

Po drugie, tak jak napisałem, możliwe jest wyobrażenie sobie charakteryzowanego zjawiska, jednak wygląd nie tłumaczy wszystkiego, a nawet zaciemnia pewne sensy. W końcu przez stwierdzenie fizycznego podobieństwa do organizmów ziemskich mimowolnie przypisujemy im też analogiczną funkcję. Widać to doskonale w tym przypadku, ponieważ w rzeczywistości obserwowany przedmiot nie był ani zwierzęciem, ani rośliną, ani nawet połączeniem obu z nich, ale – magazynem żywności.

Solaris-Symmetriade
Artystyczna wizja symetriady – jednego z tworów powstających na planecie Solaris (autor – D. Signoret)

Trochę inaczej wygląda to w Solaris. Podczas naszej dyskusji wspomnieliśmy o tym, że opisanie planety stanowi twardy orzech do zgryzienia ze względu na to, że Solaris to miejsce amorficzne. Na jej powierzchni znajduje się tylko ocean różniący się tym od znanego ludziom akwenu, że jest on tworem myślącym i woda przybiera w nim rozmaite kształty. Widzimy, że obserwowana istota, jej sposób zachowania i struktura biologiczna, nie przypominają niczego, co znane ludziom.

Maciej Płaza w książce O poznaniu w twórczości Stanisława Lema przytacza rozważania Manfreda Geiera tłumaczące językową niemożność wyrażenia tego, jak wygląda ocean [1] . Geier zauważa, że Solaris nie wpisuje się w ludzkie schematy pojęciowe istoty żywej, co musi prowadzić do sytuacji, w której „kiedy język nie posiada przedmiotowo-znaczącego punktu odniesienia, to nawet trwałe znaczenie jego znaków okazuje się w końcu fikcją. Co oznaczają pojęcia «ocean», «plazma», «mimoid», «śluz», «galareta», «mózg»… w kontekście solaryjskich opisów, jeśli wszystkie te znaki są jedynie nieporadnymi nazwaniami obcego świata?” [2]. Gdy opisujemy coś, co znajduje się na Ziemi, to nawet jeśli używamy określeń wieloznacznych, są one semantycznie precyzowane przez bezpośrednie otoczenie leksykalne. W przypadku charakteryzowania Solaris ten mechanizm nie zdaje egzaminu właśnie przez to, że język ujednoznacznia zdania odnoszące się do ludzkich, a nie solaryjskich realiów.

Podczas dyskusji pojawiły się też inne spostrzeżenia. Zwróciliśmy uwagę na kreatywność słowotwórczą Lema i zastanawialiśmy się nad tym, czy istnieje słowo całkowicie nieznaczące. Doszliśmy do wniosku, że nawet wyrazy stworzone tak, by nie wyrażać żadnej treści, zawsze się z czymś kojarzą. Rolę w tym poszukiwaniu sensu odgrywa nawet barwa samogłoski.

[1] M. Płaza, O poznaniu w twórczości Lema, Wrocław 2006, s. 374.

[2] M. Geier, Fantastyczny ocean Stanisława Lema (przyczynek do semantycznej interpretacji powieści science fiction „Solaris”), przeł. R. Wojnakowski, [w:] Lem w oczach krytyki światowej, Kraków 1989, s. 171.


Zdjęcie przedstawiające „Marsjańską twarz” pochodzi z portalu Wikimedia Commons i znajduje się w domenie publicznej.

Ilustrację symetriady autorstwa D. Signoreta znaleźliśmy na portalu Aliens Species. Umieścił ją tam użytkownik o nicku BlueFrackle


 

Wpis jest drugą częścią podsumowania naszego spotkania poświęconego Lemowi. Pierwszą można znaleźć pod tym adresem.

Lingwistyka komputerowa

Zapraszamy na kolejne spotkanie Międzywydziałowego Koła Językoznawstwa Synchronicznego. Gościem specjalnym będzie dr Katarzyna Głowińska, która wygłosi wykład na temat wykorzystania lingwistyki komputerowej do automatycznej kontroli komentarzy w Internecie.

Automatyczna moderacja polega na ocenie zgodności komentarzy internautów z regulaminem i wskazanie tych treści, które nie nadają się do publikacji. W analizie tekstów wykorzystane są słowniki, reguły NLP i specjalna wersja spellcheckera do wykrywania ukrytych wulgaryzmów.

Podczas spotkania omówione zostaną elementy systemu, a także zaprezentowane zostanie jego działanie.

Moderacją automatyczną posługuje się firma Applica (www.applica.ai), choć korzysta ona z ważnego modułu przygotowanego przez firmę Lingventa (www.lingventa.pl).

Spotkanie odbędzie się w piątek 9 marca o godzinie 17.00 w sali nr 37

(budynek Wydziału Polonistyki).

Zajęcia dla doktorantów i doktorantek

W piątek 23 lutego odbędą się zajęcia poświęcone zasadom referowania i budowie prezentacji naukowych. Omówione zostaną poszczególne funkcje prezentacji i najczęściej popełniane błędy, a także elementy mowy ciała wpływające na odbiór prelegenta.

Zajęcia przeznaczone są dla doktorantów i doktorantek oraz osób, które rozważają rozpoczęcie studiów doktoranckich.

Godz. 16:45, sala nr 37 w budynku Wydziału Polonistyki UW (2. piętro). 

Serdecznie zapraszamy!

Słowa roku, słowa miesiąca, słowa dnia

Serdecznie zapraszamy na drugie spotkanie Koła, które odbędzie się w piątek 26 stycznia o godzinie 17:00. 

kapitula17_01-650x276

 

 

 

 

 

 

 

Będziemy kontynuować temat słów kluczowych, poruszony na poprzednim spotkaniu. O programach do ich analizy oraz o korzyściach, które możemy czerpać z tych badań, opowie prof. Marek Łaziński, językoznawca, współtwórca Narodowego Korpusu Języka Polskiego, kierownik projektu Polsko-rosyjskiego korpusu równoległego oraz sekretarz kapituły konkursu „Słowo roku”.

Warto zapoznać się z poniższymi stronami:

slowadnia.clarin-pl.eu
http://www.slowanaczasie.uw.edu.pl/
frazeo.pl

i przeczytać tekst profesora Łazińskiego dotyczący projektu „Słowa na czasie”:

http://www.tekst-dyskurs.eu/images/pdf/zeszyt_10/13_Łazinski.pdf

Serdecznie zapraszamy!

Najbliższe spotkanie – o słowach-kluczach

Najbliższe spotkanie Koła odbędzie się 12 stycznia (piątek), początek o godz. 17. Przyjrzymy się słowom kluczowym, wkroczymy zatem na teren stylistyki, zahaczymy również o zagadnienia statystyki językoznawczej.

Słowa kluczowe (słowa-klucze, wyrazy kluczowe) są wyrazami charakterystycznymi dla danego autora, tekstu lub – szerzej – określonego stylu. Koncept słów kluczowych znajduje zatem zastosowanie w badaniach stylistycznych, ale także w językoznawstwie komputerowym, np. w przekładach automatycznych.

Oprócz dyskusji na temat roli słów kluczowych w językoznawstwie podejmiemy próbę wykorzystania tego narzędzia do analizy słownictwa wybranych autorów polskich.

Omówimy następujące pozycje:

  • Edward Stachurski, Słowa-klucze polskiej epiki romantycznej, Kraków 1998.
  • Edward Stachurski, Słownictwo w utworach polskich naturalistów. Badania statystyczne, Kraków 1989.
  • Kazimierz Wyka, Słowa-klucze, [w:] Stylistyka polska. Wybór tekstów, Warszawa 1973.

Będziemy się odwoływać do prac poświęconych słowom kluczowym:

  • Pierre Guiraud, Zagadnienia i metody statystyki językoznawczej, Warszawa 1966 (zwłaszcza rozdz. I i II).
  • Wiesław Babik, Słowa kluczowe, Kraków 2010 (zwłaszcza rozdz. I).

 

Serdecznie zapraszamy!