Czy siódma funkcja języka pozwala manipulować ludźmi, zdobyć władzę i kontrolować innych? Laurent Binet, poszukując odpowiedzi na to pytanie, wplata do swojej opowieści prawdziwe wydarzenie z najnowszej historii Francji – prezydencką debatę z 1981 roku.
Uwaga! Pierwszą część relacji ze spotkania poświęconego książce „Siódma funkcja języka” można znaleźć tutaj.
Bohaterowie powieści, z początku nastawieni raczej sceptycznie, z czasem nie tylko zyskują pewność co do istnienia siódmej funkcji języka, lecz także zaczynają podejrzewać, że może ona być pragnieniem wielu ludzi, również tych mających niecne zamiary. Ostatecznym dowodem na skuteczne (a zarazem niebezpieczne) działanie tej funkcji staje się debata między urzędującym prezydentem Valérym Giscardem d’Estaing a jego kontrkandydatem François Mitterrandem. Mitterrand od początku przywiązuje dużą wagę do słów i wyłapuje te fragmenty wypowiedzi Giscarda, które uważa za nietrafne, a następnie w odpowiednim momencie przypomina o nich po to, aby ośmieszyć przeciwnika (kwestia „człowieka z przeszłości”). Kandydat socjalistyczny stawia sobie za cel demaskowanie wszelkiej poprawności politycznej, pozwalającej na unikanie słów niewygodnych i zastępowanie ich eufemizmami, dlatego ostro krytykuje obecnego prezydenta za mówienie o „poszukujących pracy”, zamiast o „bezrobotnych” („Znam dobrze rozróżnienie semantyczne pozwalające uniknąć słów, które parzą język”).

Mitterrand doskonale opanował też umiejętność użycia różnych zabiegów retorycznych, na przykład trybu warunkowego („Na jakiej podstawie mam sądzić, że przez nadchodzące siedem lat robiłby pan co innego, niż przez siedem minionych?”). Potrafi również świetnie budować napięcie w swoich wypowiedziach i przykuć uwagę odbiorcy za pomocą pytań, na które po stosownej pauzie sam udziela odpowiedzi. W pewnym momencie Simon Herzog odkrywa, że w wypowiedziach kandydata na prezydenta jest coś samosprawdzającego się i przez to – performatywnego. W miarę trwania debaty Mitterand mówi coraz szybciej, staje się coraz bardziej zaczepny, a przy tym – precyzyjny i wymowny. Formułując zarzuty wobec Giscarda, odwołuje się do emocji publiczności. Każda wypowiedź Mitterranda ma w zasadzie drugie dno: zwraca się on do swojego przeciwnika politycznego, a zarazem do wszystkich, którzy go nie cierpią („A jeśli pan wyobraża sobie, jaki będzie od najbliższego poniedziałku stan ducha Francji, jej niesamowita wola zmiany, to znaczy, że nie rozumie pan nic z tego, co się dzieje w tym kraju”).
Z czasem staje się jasne, że przez cały okres trwania debaty Mitterrand manipuluje Giscardem. Posługuje się prostym schematem (robotnik = komunista) i w ten sposób sprowadza każdą antykomunistyczną wypowiedź prezydenta do ataku na tę liczną grupę społeczną, a przy okazji prezentuje siebie jako tego, który najlepiej rozumie ciężką robotniczą dolę („Służą do tego, by produkować, pracują, płacą podatki, służą do tego, by umierać na wojnach, służą do wszystkiego”). Bez wątpienia Giscard daje się w końcu złapać w pułapkę misternie zastawioną przez Mitterranda – kandydatowi socjalistycznemu udaje się doprowadzić do sytuacji, w której prezydentem nikt się nie przejmuje, ani nikt go nie słucha. Bayard i Herzog są przekonani, że to właśnie Mitterrand zdobył siódmą funkcję języka i wykorzystał ją w sposób bezkompromisowy po to, by zwyciężyć w wyborach.
Analiza dwóch fragmentów pozwala na wyciągniecie podobnych, niekoniecznie odkrywczych, choć zawsze aktualnych wniosków: zgodnie z wymową utworu prawdziwą władza to język, a ten kto potrafi zapanować nad językiem, może zapanować również nad innymi ludźmi.
Wszystkie cytaty pochodzą z książki: L. Binet, Siódma funkcja języka, tłum. W. Dłuski, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2018.
Zdjęcie z debaty prezydenckiej Giscard-Mitterand pochodzi ze strony rozgłośni Europe 1. W sieci można znaleźć także zapis wideo całej debaty.
Trzecia i ostatnia część relacji ze spotkania poświęconej siódmej funkcji języka już wkrótce pojawi się na blogu.